Hej jestem Amy, mam 17 lat i mieszkam w atlancie, mieszkam z rodzicami i siostrą Elizabeth. Uwielbiam jeździć na desce i bmx'ie jestem z siostrą bardzo zżyta.
- Amy!!- Usłyszałam piękny głos mojej mamy, który wydaje się okropny jak mnie budzi do szkoły.
- Tak?- Zbiegłam na dół, o! chyba nie wspominałam, że jestem bardzo bogata, ale mi nie wydaje sie to zaletą tylko wadą, nie chwale sie tym szczególnie, mój tata z moją mamą mają sieć firm na całym świecie.
- Córciu usiądź my z tatą chcemy ci coś powiedzieć- Mówiła to takim tonem jakbym miała ja zaraz zjeść xd.
- Słucham?- usiadłam na wyznaczonym miejscu.
- Bo.. bo..
- Bo bo co?!
- Wyprowadzamy się do Kanady.
- CO?!- One nie może mi tego zrobić!
- No oto chodzi, że ja z tatą dostaliśmy tam lepszą prace i już się zgodziliśmy.
- Ale mamo, ja mam tu szkołe, przyjaciół i Ella ( tak nazywam moją siostre ) też.
- Ella nie jedzie z nami, ma 18 lat i zostanie tu.
- Co?! Czemu wy chcecie żebym cierpiała?!
- Mu nie chcemy żemyś cierpała- W końcu głos zabrała tata- My chcemy poprostu się przprowadźić i tak często to robimy a ty nie odstawiasz szopki!
- Ale zawsze zostajemy tak najwięcej 2 mięsiące a tu jesteśmy już rok, mam tu przyjaciół i Ella zawsze z nami jedzie!!!
- Idź się spakuj jutro lecimy.
- Nie nawidze was!!!!- Mówiłam to co myśle. Pobiegłam na góre włączyłam muzyke i usiadłam na łóżku zamykajac oczy, muzyka zawsze pomoga mi się pozbierać, czułam że zbierają mi się łzy, dziś nie będe udawać twardzej, dzis dam łzą spłyną po moich policzkach. Otworzyłam oczy i odrazy wydobyło sie z nich kilka łez, postanowiłam wysłać sms do Toma, Emmy, Jake i Vanessy więc napisałam do wszystkich:
Przyjdź sytuacja awaryjna!!
Po 10 minutach cała paczka wparowała do mojego pokoju.
- Co się stało!?- Krzyczała Vanessa.
- Wyprowadzam się.- wyszlochałam przez łzy.
- Co? nie słysze powiedz głośniej.- Powiedział Tom.
- Wyprowadza się nie słyszysz debilu!- Wykrzyczała Emma, no tak oni nigdy sie nie lubili.
- CO?!- Krzykneli chórem.
- Do Kanady, czemu oni mnie tak nienawidzą?!
- Oj Amy, Amy oni cie kochaja.
- Nie o by nie wyprowadzali sie do Kanady, i to jeszcze ze mna a bez Elizabeth.
- Spokojnie- Powiediał Jake- Nasz kontakt się nie urwie.
- Mam nadzieje.- Oni sa wspaniali, zrozumieli mnie nawet w tak trudnej sytuacji.
- Napwno.- ZapewniłaVanessa- a teraz my już idziemy przyjdziemy jutro na lotnisko sie z tobą porzegnać.
- A z kąd wy wiecie, że jutro?- powiedziałam.
- Twoi rodzice.- Te dwa słowa a już wiadomo o co chodzi.
- Aha. Pa, kocham was!
- My ciebie też!
I poszli, no szkoda ale czas sie zaczął pakować, po 2 godzinach pakowania sie ubrałam moją sweet piżamke. Wskoczyłam do łóżka i zasnełam...
-------------------------------------------------
Hej, hej i jest rozdział1 mam nadzieje, że sie podoba.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz